A miało być słabo...

Niespodzianka

Pierwsze reakcje turystów były zgodne z przewidywaniami. Większość pytanych zapowiadała rezygnację z wyjazdu. Stan wyjątkowy, wprowadzony początkowo na dwa tygodnie, trwał trzy razy dłużej, od 5 lutego do 22 marca. Napływały informacje potwierdzające nadchodzący turystyczny kryzys. Przedstawiciel Paradise Island Resort-Villa Group, wypoczynkowego ośrodka liczącego 282 pokoi, położonego na wyspie odległej 20 minut drogi szybką łodzią od Male, poinformował agencję Reuters, że otrzymuje 50-60 anulacji dziennie. Pojawiły się pogłoski, że największe linie lotnicze zamierzają zawiesić w lecie połączenia.

A tymczasem, niespodzianka! Urząd turystyczny na Malediwach opublikował dane, z których wynika, że w pierwszym kwartale liczba przylotów wzrosła! I to aż o 17%. Samych Brytyjczyków przyleciało więcej o 12% (29 tys. w pierwszych trzech miesiącach 2017 i prawie 33 tys. w tym roku). W ogóle, Europejczycy, podobnie jak Amerykanie, zlekceważyli ostrzeżenia przed skutkami stanu wyjątkowego, przybywając na Malediwy wyjątkowo licznie – wzrost przekroczył 23%.



Informacje o anulacji połączeń okazały się przesadzone. Linie lotnicze wprawdzie ostrzegały przed ewentualnymi zagrożeniami, ale czyniły to delikatnie, wysyłając komunikaty typu: „starannie monitorujemy sytuację”. Podobnie postąpiły największe światowe biura podróży, które poza „monitorowaniem” starały się jedynie unikać pobytów turystów w stolicy archipelagu – Male, a że tam właśnie jest lotnisko, to zapewniały możliwie jak najszybszą ucieczkę łodzią lub hydroplanem.

Linie lotnicze nie tylko nie zmniejszyły liczby rejsów, ale przeciwnie: zwiększyły. I choć zwykle, decyzje o wzroście zapadły wcześniej, to po wprowadzeniu stany wyjątkowego nic w nich nie zmieniono. Air France już w listopadzie wprowadziły dwa bezpośrednie połączenia tygodniowo, co przyczyniło się do przyrostu przylotów Francuzów o 24% w pierwszym kwartale 2018. Podobnie postąpiła Alitalia. Włochów przybyło 25%. Uruchomienie dodatkowych rejsów zapowiedziały linie Etihad, których będzie łącznie jedenaście w każdym tygodniu.

Rośnie także liczba obiektów hotelowych. W roku 2018 przybędzie ich co najmniej 23.

Zupełnie inaczej niż Europejczycy i Amerykanie do sprawy podeszli Azjaci. Liczba Chińczyków spadła o niewielką - jakby się mogło wydawać - liczbę 0.8% (przyleciało prawie 73 tys.). Ale na tle boomu turystyki wyjazdowej w Chinach, Malediwy wypadają bardzo słabo. W tym roku przewiduje się, że na wakacje zagranicę wyjedzie 154 mln Chińczyków, o 9 milionów więcej niż rok wcześniej. Jak się okazało Chińczycy posłuchali ostrzeżeń swojego ministra spraw zagranicznych, który w szczycie niepokojów zalecił przełożenie wyjazdów na później.

Również Japończycy powstrzymali się od masowych wyjazdów na Malediwy. W ich przypadku pojawił się wprawdzie wzrost, ale o zaledwie 2.9%.

Ale nie tylko Europejczycy zignorowali ostrzeżenia. Ciekawe jest zachowanie mieszkańców Izraela. Ich kraj nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z muzułmańskimi Malediwami. Rząd Izraela przypomniał o tym w komunikacie wydanym w lutym, podkreślając, ze turyści, którym przytrafi się popaść w tarapaty mogą napotkać duże trudności w uzyskaniu pomocy. Władze zaleciły nie tylko rezygnację z wyjazdów, ale zaapelowały o powrót tych, którzy już byli na miejscu. Dla Izraelczyków ostrzeżenia nie miały żadnego znaczenia. W pierwszym kwartale na Malediwy wybrało się ich tam o ponad 45% więcej niż rok temu.

Wyniki z pewnością ucieszyły mieszkańców Malediwów. Dla archipelagu turystyka ma kluczowe znaczenie. W 2017 roku przyniosła przychody w wysokości 3.5 miliarda dolarów.

Historia stanu wyjątkowego na Malediwach

U szczytu konfliktu z Sądem Najwyższym Malediwów, prezydent Abdulla Yameen ogłosił wprowadzenie stanu wyjątkowego, a siły bezpieczeństwa wzięły sąd szturmem. Policja aresztowała poprzedniego prezydenta Maumoona Abdula Gayoom i jego zięcia. Gayoom jest bratem przyrodnim Yameena i rządził krajem przez 30 lat do 2008 roku. Teraz jest w opozycji. Jego zatrzymanie uznano za kolejny dowód na to, że Yameen jest zdecydowany wzmocnić swe rządy oparte na sile.

Prezydent Yameen nie zgodził się z decyzją Sądu Najwyższego, nakazującą uwolnienie liderów opozycji, wśród których jest Farish – syn Gayooma.

Yameen rządzi na Malediwach od 2013. Od początku czuje naciski ze strony opozycji, ale także Stanów Zjednoczonych i Indii, domagających się wypuszczenia z więzienia ośmiu przeciwników politycznych i anulowania 13-letniego wyroku, jaki ciąży na byłym prezydencie Mohamedzie Nasheedzie.

„Prezydent był zmuszony wprowadzić stan wyjątkowy, aby zapobiec zagrożeniom bezpieczeństwa narodowego. Orzeczenie Sądu Najwyższego pozostaje w sprzeczności z zasadami publicznego interesu” – głosił oficjalny komunikat.

Opozycyjna prawniczka Eva Abdulla stwierdziła, że stan wyjątkowy dowodzi tylko desperacji Yameena i „pokazuje odizolowanego, samotnego człowieka, który stracił zaufanie Malediwczyków i niezależnych instytucji. Nie ma już mandatu demokratycznego do sprawowania władzy i powinien natychmiast zrezygnować”.

Niepokoje na Malediwach zaczęły się w 2012 roku, kiedy to w wyniku buntu, ówczesny prezydent Nasheed (pierwszy w historii kraju wybrany demokratycznie) zmuszony został przez policję do ustąpienia. W następnym roku Nasheed przegrał z Yameenem w wyborach, ogłaszając, że zostały sfałszowane. Nasheeda aresztowano pod zarzutem terroryzmu, ale w styczniu 2016 pozwolono mu wyjechać do Wielkiej Brytanii na leczenie. Od tego czasu żyje na wygnaniu, a obecnie mieszka na Sri Lance.

Stan wyjątkowy trwał 45 dni, od 5 lutego do 22 marca.

Wakacje na Malediwach

MALÉ Pogoda

Archipelag Malediwów liczy prawie 1200 małych wysepek, mieszczących się w 26 koralowych atolach. Seledynowa woda oceanu i biały piasek (a raczej miał koralowy) to wdzięczne obiekty fotograficzne. Do tego wsparte na palach, wbitych w morze, hotelowe chatki, będące luksusowymi apartamentami. Nic dziwnego, że Malediwy przyciągają licznych turystów, którym niestraszne są ostrzeżenia o stanie wyjątkowym.

Najlepszym okresem do wypoczynku są pierwsze trzy miesiące w roku. Chociaż temperatura utrzymuje się tam na stałym, wysokim poziomie przez cały rok, to od stycznia do marca powietrze jest suche. Później bywa różnie. Z końcem lata coraz częściej pojawiają się deszcze, a także burze. Zwykle nie są jakoś szczególnie uciążliwe dla turystów, chociaż nieprzyjemnie jest, gdy trafi się na burzę w trakcie płynięcia łodzią pomiędzy wyspami.

W Polsce dziesięć biur podróży ma w ofertach wyjazdy na Malediwy. Ceny tygodniowych (mniej więcej) pobytów zaczynają się od 6-7 tysięcy złotych. Długość trwania imprez bywa różna. Najczęściej jest to 8-9 dni. Ale po odjęciu czasu potrzebnego na przelot, zostaje 6-7 nocy na miejscu. Oczywiście, wykupić można pobyty dłuższe, także dwutygodniowe.

Na Malediwy nie lata się bezpośrednio. Biura podróży korzystają z połączeń linii rejsowych, jak Emirates, KLM, Qatar Airways. Samodzielnie kupiony bilet kosztuje około 3500 zł. Podróż w jedną stronę trwa 13-15 godzin, a w pewnych przypadkach nawet dobę. Biura podróży oferują wyloty z Gdańska, Krakowa, Warszawy i Wrocławia.

 

26 kwietnia 2018

 

Powrót do STRONY GŁÓWNEJ