Zwyczaje żywieniowe bywają różne. Wiemy o tym, że są miejsca na świecie, w których z przyjemnością zajada się mrówki, czy szarańczę. Jadane są także inne zwierzęta. O ile jednak komuś smakuje pieczona szarańcza, to jest to jego sprawa, w końcu owadów tych nie brakuje. Gorzej, gdy przysmakami stają się stworzenia rzadko spotykane, wtedy ludzkie obyczaje kulinarne mogą stać się przyczyną wyginięcia całych gatunków. O ile o jedzeniu psów czy kotów mówi się dość dużo, to istnieją inne, mniej znane (w każdym razie w Polsce) zwierzęta kończące życie na talerzu, mimo że wydają się nie być przeznaczone do takich celów. Oto dziewięć egzotycznych dań, na które możemy natknąć się podróżując po świecie.
Mały ptak, z rodziny trznadlowatych, wielkości wróbla, wędrowny, zamieszkujący w Europie, można go spotkać także w Polsce.
We Francji, w której pojawia się najczęściej, stanowi tradycyjny delikatesowy przysmak. Zjada się go, zasłaniając trzymaną w rękach serwetką, w taki sposób, aby nie było go widać w momencie wkładania do ust. Taka tradycja. Uzasadniana różnie – niektórzy twierdzą, że w ten sposób zachowuje się pełnię jego aromatu, a zdaniem innych pozwala to ukryć nieprzyjemne wizualnie efekty, związane z tym, że zjadany jest w całości. W trakcie przygotowania usuwa się jedynie łapy i pióra. Można sobie wyobrazić jak wygląda jedzenie, skoro pozostają wnętrzności. Jeden ze smakoszy powiedział: „Jest niezwykle delikatny, kruchy, o smaku i zapachu przypominającym orzechy. Ptak jest wielkości pięści małej dziewczynki. Jedni ludzie zaczynają jedzenie od głowy, inni od ogona. Trwają dyskusje, która metoda daje więcej możliwości rozkoszowaniem się smakiem”.
Kłusownicy rocznie zabijają tysiące tych małych ptaszków, w rezultacie ich populacja w ciągu ostatnich dziesięciu lat, zmalała o 30%.
Turyści mogą natknąć się na danie z zielonego żółwia morskiego głównie na Kajmanach, gdzie uważany jest za potrawę narodową i jest tam legalnie odławiany, a także hodowany oraz na Karaibach, w Azji i niektórych południowych stanach USA.
Spadająca liczba tych żółwi i fatalne warunki w miejscach ich hodowania, sprawiają, że turyści powinni unikać takiego jedzenia. Legalne fermy znajdują się tylko na Kajmanach, ale sposób w jaki żółwie są na nich trzymane, wzbudza silne negatywne emocje każdego, kto to zobaczył. Elise Neve, ze Światowego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt mówi – „O ile można zrozumieć, że pewne lokalne społeczności jedzą mięso z żółwi z powodów egzystencjalnych lub dla podtrzymania tradycji, to nie ma powodu, dla którego mieliby uczestniczyć w tym turyści”.
Mały ssak, pokryty łuskami, w zależności od gatunku jego długość sięga od 30 do 100 cm. Jest zwierzęciem nocnym, żywi się insektami. Ma słaby wzrok, za to świetny węch i słuch.
Jeśli chcesz zadziwić znajomych informacją o zjedzeniu czegoś nadzwyczajnego, to pangolin powinien znaleźć się na Twojej liście. Jest o niego coraz trudniej, bo wzrastające zainteresowanie doprowadziło do prawdziwego spustoszenia wśród tych zwierząt, mimo ich mało apetycznego wyglądu. Najłatwiej trafić na pangolina w restauracjach w Chinach, mimo, że polowanie na niego jest tam obecnie nielegalne.
Jak wyjaśnia Simon Pope ze Światowego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt – „Pangoliny przypominają pokryte łuskami jaszczurki, ale w rzeczywistości są to nieśmiałe, nocne ssaki. Według istniejących raportów, wzrost popytu na te zwierzęta doprowadził do ich zdziesiątkowania. I teraz polowania przeniosły się do Afryki, skąd eksportuje się je do Chin”.
Jej miejsce zamieszkiwania to Nowa Gwinea, ale dalsze istnienie jest silnie zagrożone nasilającymi się polowaniami. Jest jednym z dwóch żyjących ssaków, które składają jaja (drugi to dziobak), będąc kluczem do zrozumienia rozwoju ssaków.
Rząd Papui Nowej Gwinei zakazał komercyjnych polowań, zezwalając na polowania tradycyjne – z psami.
Prakolczatki obecnie spotykane są niezwykle rzadko, chociaż rozpoczęto program ich hodowli w ogrodach zoologicznych, co powinno uratować gatunek.
Ta ogromna żaba może nie ma wyglądu delikatesowego przysmaku, ale jej popularność w karaibskich restauracjach doprowadziła do spadku populacji w ostatniej dekadzie o 80%.
Jej mięso pojawia się regularnie w restauracyjnych menu, chociaż obecnie tylko na Dominikanie i Montserrat. Według analiz, do roku 2002, corocznie zabijano 36 tys tych żab, tak, że obecnie zostało ich tylko 8 tys.
Goryle znalazły się na granicy wyginięcia z powodu swej dużej popularności ich mięsa – „dziczyzny”. W niektórych miastach Republiki Kongo wędzone mięso z goryla sprzedawane jest otwarcie (chociaż nielegalnie) na straganach. Uważa się, że co roku dla mięsa zabijanych jest 400 goryli, mimo, że ONZ uznała goryle za gatunek silnie zagrożony.
Niewielki współczynnik reprodukcji goryli sprawia, że nawet bardzo ograniczone polowania mają dewastujący wpływ na populację.
Chińskie olbrzymie salamandry są największymi, żyjącymi płazami, zamieszkującymi rzeki na południu Chin. Ich walory smakowe sprawiły, że w ciągu ostatnich 30-tu lat, populacja spadła o 80%. Sprzedawane były po 1000 dolarów za sztukę. Teraz według ONZ są gatunkiem silnie zagrożonym.
Zakrojone na szeroką skalę połowy na salamandry nie tylko są poważnym niebezpieczeństwem dla ich istnienia, ale sprawiły, że pojawił się ciekawy efekt biologiczny. Naukowcy uważają, że ze względu na duże zainteresowanie myśliwych tylko wobec największych okazów, salamandry zahamowały swój wzrost, nie rosnąc bardziej niż do długości 180 cm…
„Powinno się zawsze unikać chińskich salamander olbrzymich” – twierdzi Claire Christian z Koalicji Antarktydy i Południowego Pacyfiku – „Gatunek ten osiągnął dramatycznie niski poziom liczebności”.
Sprzedaż mięsa delfinów w celach konsumpcyjnych jest dozwolona w Japonii i często spotykana, chociaż nierzadko pod nieprawdziwymi etykietkami opisującymi je jako mięso wielorybie, które jest znacznie droższe.
Chociaż metody zabijania delfinów wzbudzają kontrowersje, to żaden z gatunków, których łowienie dozwolone jest w Japonii, nie znajduje się na liście zagrożonych.
Na Tajwanie łapanie, sprzedaż i zjadanie delfinów zostało zakazane już w 1989 roku. Mimo to, nielegalnie chwytanych jest tam 1000 delfinów rocznie, a kotleciki „rybne” z delfinów często sprzedawane są otwarcie na ulicznych straganach, zwłaszcza w Zachodnim Tajwanie.
Jedna czwarta gatunków rekina jest zagrożona wyginięciem, czego główną przyczyną jest popyt na płetwy tych ssaków.
Szansa na natknięcie się na zupę z płetwy rekina jest w Chinach bardzo duża. Danie to, jako droga atrakcja, podawane jest często w trakcie wesel lub na powitanie gości, żeby okazać im szacunek przy różnych formalnych okazjach.
W Azji, jedzenie rekinów jest legalne. Zakaz obowiązuje jedynie na Tajwanie, gdzie uznano za nieakceptowalną praktykę ich łapania, obcinania płetwy i wyrzucania całego zwierzęcia z powrotem do morza.
Ostatnio niektóre linie lotnicze i hotele w Hongkongu usunęły płetwy rekina z karty dań, a Chiny zakazały podawania tego przysmaku w trakcie oficjalnych rządowych bankietów.
CNN
9 czerwca 2014