Paryż miastem dla zakochanych! Nic nowego, hasło znane od lat. Stolica Francji zbudowała sobie tak miły wizerunek, ale na szczęście go nie zastrzegła… Na świecie jest wiele innych miejsc urzekających swym romantycznym klimatem, z atmosferą sprzyjającą miłosnym uniesieniom. Nie wszystkie z nich są na tyle popularne, aby ściągać tłumy par poszukujących cichych i uroczych zakątków, dzięki czemu zachowują swój charakter.
Na liście dziesięciu romantycznych, ale mało znanych miejsc świata, znalazły się takie, które tworząc kombinację dobrego jedzenia, wina, kąpieli, słońca, piasku, a także spokoju malowniczych, brukowanych uliczek, o kolonialnej zabudowie, stanowią doskonałą atmosferę dla zakochanych par.
Jaki kraj w pierwszej kolejności przychodzi do głowy, gdy usłyszy się słowo „romantyczność”? Z pewnością nie Indie. Ale jest wyjątek – wspaniała oaza w Radżastanie – miasto Udajpur, którego istnienie kłóci się ze stereotypowym wyobrażeniem Półwyspu Indyjskiego.
Udajpur jest niczym fatamorgana pojawiająca się na obrzeżach pustyni Thar, jest miastem pełnym okazałych pałaców, majestatycznych fortów, z ulicami błyszczącymi szlachetnymi kamieniami wypełniającymi wystawy sklepowe i licznymi warsztatami rzemieślniczymi, zajmującymi się wytwarzaniem rozmaitych rękodzieł.
Mieszkańcy Udajpur też sporo wnoszą do miejscowego kolorytu. Mężczyźni noszą długie, zawijające się wąsy, kobiety ubierają się w błyszczące sari, a grajkowie śpiewają swe cygańskie ballady łamiące serca słuchaczy .
Miasto leży nad jeziorem Pichola, które po powiększeniu przez założyciela Udajpuru, maharadżę Udaja Singha II, ma teraz 3 km szerokości i 4 km długości. Odpoczywając nad jego brzegami, łatwo zrozumieć dlaczego Udajpur uważany jest za jedno z najbardziej romantycznych miejsc w Azji. Trzeba tylko tam pojechać...
Chociaż na horyzoncie Waiheke widoczne jest Auckland – największe miasto Nowej Zelandii, przebywając na wyspie ma się wrażenie jakby położona była tysiące kilometrów od najbliższej współczesnej cywilizacji.
Waiheke to miejsce ustronnych plaż, szmaragdowych zatoczek, z ospale kołyszącymi się łódkami i alejek ukrytych wśród roślinności. A dziesiątki małych, butikowych, winiarni zachęcają do spędzenia w nich popołudni i wieczorów, gdzie przy świetnym nowozelandzkim winie rozkoszować się można trwającą chwilą.
Nic dziwnego, ze coraz więcej turystów omija Auckland, od razu kierując się do przystani, skąd po 30-to minutowym rejsie promem, przemierzającym wody Zatoki Hauraki, docierają do wakacyjnego raju na wyspie.
Waiheke jest tego rodzaju miejscem, w którym mieszają się multimilionerzy z rybakami, gdzie ekscentryczne galerie sztuki stoją obok tawern z owocami morza.
Cafayete jest pełnym uroku miastem położonym w górzystym rejonie Argentyny, na wysokości 1660 metrów nad poziomem morza (Zakopane leży na 850 m). Znane jest z wytwarzanych w tym rejonie win, będąc drugim, po Mendozie, centrum produkcji tego trunku. O ile Mendoza słynie z win czerwonych, to w Cafayete uprawiane są winorośla, z których wytwarza się aromatyczne Torrontes – wino białe. Szczep ten doskonale nadaje się do uprawy w trudnych warunkach panujących w Dolinie Calchaquies, w chłodzie i przy wiejącym wietrze.
W tej andyjskiej miejscowości, siedząc w którejś z winiarni, z kieliszkiem w dłoni, wśród win, wpatrywać się można godzinami w wielokolorowe kształty otaczających gór, powstałych ze skał osadowych, które wyglądają – zwłaszcza po wypiciu paru kieliszków wina – tak jakby zostały pomalowane przez jakiegoś abstrakcyjnego ekspresjonistę.
Hoi Nam uważane jest za kulinarną stolicę Wietnamu. Jedzenie tam przygotowywane rzadko widziane jest w innych regionach kraju, a swą jakość zawdzięcza wielowiekowym tradycjom. Przez stulecia Hoi Nam było jednym z najważniejszych portów Południowo Wschodniej Azji. Miasto rozwijało się dzięki handlowi. Rozwijała się także kuchnia, powstawały i ewoluowały nowe potrawy.
Jeden z ciekawych przykładów to: cao lau. Na potrawę tę składają się: gruby ryżowy makaron, zalany lekkim rosołem, wymieszany z wieprzowiną, miętą, bazylią, orzechami, sałatą, kiełkami, a całość zasypana jest stosem grzanek.
Dla par lubiących jedzenie, ale niedysponujących dużym budżetem, jest to miejsce doskonałe. W niewielu rejonach świata można zjeść atrakcyjny posiłek, w ciekawym otoczeniu, płacąc tak mało.
Do Seszeli i Mauritiusa, będących niemal symbolami luksusowego wypoczynku, dołączył nowy kierunek – bliski im geograficznie, archipelag wysp Quirimbas.
Wyspy Quirimbas położone są u północnowschodnich wybrzeży Mozambiku, a wyglądają niczym porozrzucane placki białego piasku, na turkusowych wodach Oceanu Indyjskiego. W ostatnim czasie, po potężnych inwestycjach w budowę turystycznych udogodnień, Quirimbas stały się jedną z głównych bram wjazdowych do Afryki, dla turystów poszukujących możliwości nurkowania, oglądania ptaków lub też zwykłego wylegiwania się.
Większość z 32-ch wysp, wchodzących w skład archipelagu, stanowi część Quirimbas National Park, którego celem jest ochrona przyrody i utrzymanie terenów do niego należących, w nieskażonym stanie.
Virginia znana jest głównie ze swych historycznych bitew, a także z tego, że wielu jej mieszkańców, pracuje w nieodległym Waszyngtonie, wykonując prace związane z polityką. W ostatnim jednak okresie pojawiła się nowość: „Old Dominion State” zdobył uznanie z powodu wytwarzanego na jego terenie, bardzo udanego wina.
Nazwa „Old Dominion State” ma podłoże historyczne. W drugiej połowie XVII wieku, król angielski, Karol II wprowadził armie do Virginii, dodając ją do swego dominium. Nazywane bywa także Stanem – Matką, dlatego, że był pierwszym stanem, skolonizowanym przez Anglików.
Virginia szczyci się tym, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat, na jej terenie rozkwitło mnóstwo nowych winnic. Jeszcze niedawno, w całym stanie było ich tylko 64, a teraz liczba ta przekroczyła 250 i nadal rośnie, sprawiając, że Virginia stała się piątym producentem wina w Stanach Zjednoczonych.
Middleburg, będący w XVII wieku wioską, położony godzinę jazdy od Waszyngtonu, znalazł się w samym jądrze tego gwałtownie rozwijającego się przemysłu, jednocześnie pozostając idealnym miejscem, w którym można poczuć elegancję starego świata i czar historycznej zabudowy.
W Middleburgu przebywają różni ludzie. Spotkać można zarówno łowców lisów, jeźdźców konnych, jak i pary mieszkające w hotelach zwanych B&B (bed and breakfast - tania forma zakwaterowania), krążące wśród przyulicznych sklepów, lub zachwycające się okolicami o sielankowym krajobrazie, z białymi płotami, winnicami i winiarniami stylizowanymi na szałasy.
Jeszcze dwie dekady temu nie było nic czarującego w Mostarze, który w owym czasie był polem bitwy, rozgrywanej w trakcie wojny w Bośni. Jednak teraz, dzięki 15 milionom dolarów otrzymanym z UNESCO i z Banku Światowego, a przede wszystkim w wyniku metodycznej pracy, Mostar odzyskał cały swój przedwojenny blask.
Odreestaurowano tutaj słynny Stary Most, będący wytworem różnorodności kulturowej regionu, gdzie także w architekturze widać skutki mieszających się tradycji otomańskich, śródziemnomorskich i zachodnioeuropejskich.
Sam most jest czymś w rodzaju symbolu porozumienia i harmonii wśród różnych grup etnicznych żyjących na Bałkanach. Znajduje się w samym centrum uroczej starówki, znanej ze swych brukowanych uliczek, kolorowych sklepów i wieloetnicznych restauracji, stojących wzdłuż nabrzeży rzeki - Neretwy, z wodami turkusowego koloru.
Ślady po bitwach nadal w Mostarze są widoczne, ale tłumy na Starym Moście są wystarczającym dowodem, że czar miasta ma swoją przyciągającą siłę.
Kto by nie chciał mieć własnej prywatnej wyspy, położonej gdzieś wśród ciepłych, krystalicznie czystych wód, z palmami i białym piaskiem, przebywać w otoczeniu niczym z przesłodzonych obrazów zamieszczanych w folderach reklamowych biur podróży?
Mniej więcej, tak wygląda pobyt na wyspie Peter Island, będącej prywatnym terenem wypoczynkowym, wchodzącym w skład archipelagu leżącego na Morzu Karaibskim, nazywanego Brytyjskimi Wyspami Dziewiczymi.
Wyspa Peter zajmuje 7000 m2 i na jej powierzchni zbudowano dwa tereny rekreacyjne, na których można znaleźć zakwaterowanie w jednym z trzech typów pokoi, wyżywienie w jednej z czterech wersji, chodzić na którąś z pięciu plaż i korzystać z nieograniczonej liczby możliwości żeglowania, nurkowania, pływania z rurką, itp. Można popróbować wszystkiego lub nie robić kompletnie nic. Warunki pobytu, spokój, widoki, ekskluzywność – niezwykłe. Istny Eden.
Jeśli wyobrazimy sobie typowe miasteczko śródziemnomorskie, z wąskimi brukowanymi uliczkami, z domami przyczepionymi do zboczy gór, i stojącym na szczycie, wśród oliwkowych gajów, średniowiecznym zamkiem, to otrzymamy obraz Vernazzy. Miasteczka, będącego małym klejnotem na włoskiej Riwierze, gdzie dietę stanowią wino, pesto, focaccia i antipasta.
Vernazza jest jedną z pięciu wiosek rybackich, znanych pod wspólną nazwą Cinque Terre, powstałą w XI wieku, a teraz zaliczaną przez UNESCO do Światowego Dziedzictwa.
Vernazza jest całkowicie wolna od samochodów. Z innym miasteczkami Cinque Terre łączy ją specjalnie wytyczona ścieżka, nazwana Sentiero Azzurro (Błękitny Szlak), przemierzanie której stanowi sporą atrakcję. Zbudowana jest solidnie, przejście nie wiąże się z żadnymi zagrożeniami, a widoki są fantastyczne.
Tropikalne plaże z białego piasku, historyczne uliczki, sztuka, inspirująca kuchnia, luksusowe zakwaterowanie i okazyjne, niskie ceny. Wszystko to oferuje miejscowość Galle położona na południu Sri Lanki.
W Galle, w starych, kolonialnych, poholenderskich budynkach, funkcjonują restauracje, sklepy z przyprawami i wyrobami artystycznymi – wszyscy walczą o dolarowych klientów.
Miasto położone jest w sercu doskonale zachowanego, sześciokątnego kamiennego fortu, a w zasięgu wzroku rozciągają się połacie jasnego piasku.
Do romantycznej podróży nadaje się znakomicie.
Autor: Jarosław Mojzych
Źródło: CNN
16 lutego 2015