Znany wszystkim podróżującym samolotami obrazek: hala odbioru bagażu w porcie lotniczym, grupa pasażerów (czasami tłum) stojąca wokół z wolna obracającego się pasa transportującego bagaże. Co chwilę ktoś się schyla i z radością, a co najmniej ulgą, wyciąga swą walizkę lub torbę. W tej grupie stoimy także my. Jej liczebność z każdą chwilą topnieje. Pojawia się niepokój: czy na pewno nasz bagaż pojawi się na „karuzeli”? Najczęściej tak się dzieje. W końcu też możemy się ucieszyć i w dobrym nastroju ruszyć w dalszą drogę. Gorzej, gdy spostrzegamy, że zostaliśmy sami, a po chwili pas transportowy zatrzymuje się… Sprawa staje się jasna – walizka nie doleciała, trzeba udać się do punktu zagubionych bagaży i rozpocząć procedurę ich odzyskania.
Zgubienie bagażu przez linię lotniczą może być powodem poważnej irytacji, ale czasami (jeśli dokładniej się temu przyjrzeć) może okazać się pożytecznym udogodnieniem... Wszystko zależy od tego przy podróży w którą stronę nas ono spotka. Jeśli stanie się to na trasie wiodącej za granicę, to mamy problem. Zwykle zostajemy w tym co mamy na sobie i pieniądze, które wzięliśmy na rozrywki, musimy wydać na pilne zakupy jakiegoś t-shirta i pasty do zębów. Inaczej rzecz wygląda, gdy linia zgubi bagaż w naszej drodze powrotnej. W takim przypadku, nieobjuczeni walizkami i torbami, wygodnie możemy pojechać z lotniska do domu. A za parę dni (najczęściej dnia następnego), kurier wysłany przez linię lotniczą przywiezie nam wszystkie bagaże do domu. Zwłaszcza po długiej podróży jest to całkiem niezłe rozwiązanie . W walizkach jest mnóstwo używanych rzeczy i ubrań, które i tak nie są niezbędne natychmiast (wymagają co najmniej odświeżenia).
Organizacja zajmująca się śledzeniem losów bagaży – SITA – poinformowała, że w 2014 roku było 24.1 milionów przypadków „błędnego skierowania bagażu” (utraconego i przejściowo niedostępnego), co oznacza, że na 1000 pasażerów przypadło 7.3 bagaży zagubionych. W porównaniu z szybko rosnącą liczbą przewozów, przypadki zagubień zdarzają się coraz rzadziej. A nawet w liczbach bezwzględnych jest ich o wiele mniej niż wcześniej, zwłaszcza w rekordowym roku 2007. Porównanie dobrze jest widoczne na wykresie.
Szczegółowa analiza danych dostarczonych przez AEA (Europejskie Stowarzyszenie Linii Lotniczych) wskazuje, że 85% zagubionych bagaży trafia za pośrednictwem kurierów do właścicieli w przeciągu 48 godzin, co oznacza, że nie są one „zgubione”, a tylko „źle skierowane”. Według SITA, średni czas zwrotu bagażu spadł teraz do 36 godzin.
Spośród 24.1 miliona zagubionych (a raczej błędnie skierowanych) bagaży, 49% swe perturbacje zawdzięcza „błędom transferowym”, tzn. pojawiającym się wtedy, gdy pasażer korzysta z więcej niż jednego samolotu na trasie swej podróży. 15% przypadków to „błędy załadunku”, a 15% „błędy biletowe”. Resztę stanowi mieszanka błędów związanych z niewłaściwymi paskami kodowymi nalepianymi na walizki (tzw. „tagami”) i problemów z: portami lotniczymi, klientami, pogodą, ograniczeniami przestrzennymi i wagowymi.
Prawdziwie zagubionych bagaży, czyli tych, które nigdy nie trafią do swych właścicieli jest tylko 5.5%.
Na każdym lotnisku, w pobliżu miejsca odbioru bagażu znajduje się biuro zbierające reklamacje związane z niedostarczonym bagażem. Tam trzeba skierować swe pierwsze kroki, po uświadomieniu sobie faktu, że dalsze tkwienie przy transporterze nic już nie da. Jeżeli bagaż został zagubiony na trasie wyjazdowej, linia lotnicza ma obowiązek dać pieniądze na zrobienie podstawowych zakupów lub zwrócić koszty poniesione w okresie oczekiwania na bagaż. Czasami linie usiłują się wykręcić, zwalając winę na innego przewoźnika (jeżeli podróż składała się z kilku odcinków realizowanych przez różne linie) lub sugerując, że jakąś rolę powinna tu odegrać firma ubezpieczeniowa.
Poszczególne linie lotnicze mają różne regulacje, ale zawsze musi upłynąć pewien ustalony z góry czas (np. 21 dni), po którym uznaje się, że bagaż został ostatecznie utracony. Wtedy można podjąć starania o wypłacenie odszkodowania.
Znalezienie bagażu (który nie został ukradziony, co zdarza się bardzo rzadko) jest stosunkowo proste. Skaner sczytuje kody naklejane na bagaże w trakcie „check-inu” i system elektroniczny jest w stanie wyśledzić, w którym miejscu świata każda ze sztuk bagażu się znajduje. Problem powstaje wtedy, gdy osoba przyjmująca bagaż, popełniła błąd przy kodowaniu. W takiej sytuacji znalezienie bagażu jest o wiele trudniejsze, chociaż nie niemożliwe.
Wszystkie ważne linie lotnicze stosują World Tracer System (Światowy System Śledzenia)), który obserwuje każdy bagaż przez 100 dni, wykorzystując nie tylko dane z naklejek kodowych, ale także wszystkie inne dostępne informacje i opisy przekazane przez pechowca, który nie doczekał się swojej torby. System analizuje także historię poszukiwań każdego z bagaży.
W chwili, gdy podróżny informuje o zagubieniu bagażu, tworzony jest raport, który analizowany jest przez system pod kątem wyszukiwania bagaży spełniających podobne kryteria, co do rozmiaru, kształtu, koloru, nazwy producenta, itp. Bagaże jeżdżące po „karuzeli”, którymi nie zainteresował się żaden z pasażerów, zbierane są przez obsługę lotnisk. Gdy okazuje się, że nie ma na nich prawidłowej nalepki kodowej, po której z łatwością można byłoby odszukać właściciela, są opisywane, po czym szczegółowe informacje o nich wprowadza się do WTS. System pracuje non-stop, w każdym dniu tygodnia, niezależnie od pory dnia i nocy, nieustannie porównując dane zawarte w raportach stworzonych na podstawie reklamacji składanych przez klientów, z danymi pochodzącymi z portów lotniczych. System stara się - na podstawie robionych przez siebie porównań - sugerować które z raportów pasują do siebie najbardziej. Pracownicy linii lotniczych analizują te sugestie, będąc w stałym kontakcie z portami lotniczymi i klientami, dążąc do wspólnego ustalenia właścicieli.
Jeżeli komuś przydarzy się wyjść z lotniska i, przez zapomnienie, nie wziąć ze sobą bagażu – sprawa jest prosta. Obsługa lotniska nim się zaopiekuje. Prędzej czy później właściciel przypomina sobie o pozostawionej walizce, a wtedy wystarczy telefon i umówienie się na sposób odbioru, a dzięki nalepce kodowej łatwo da się ją zidentyfikować.
Jeżeli jednak nikt się nie zgłosi, wtedy zwykle bagaż przechowywany jest 90 dni i gdy nadal nie pojawia się właściciel, lotnisko bagażu się pozbywa. Walizki i ich zawartość sprzedawane są na aukcjach, przekazywane na cele dobroczynne. Chociaż najczęściej nie ma tam wartościowych przedmiotów. Znawcy tematu twierdzą, że w pozostawionych bagażach znaleźć można tylko brudne ubrania.
Są jednak firmy aukcyjne, które zajmują się pożytkowaniem tych przedmiotów. Jedną z największych jest mieszczący się w Scottsboro, w stanie Arizona w USA, Dom Aukcyjny Unclaimed Baggage Centre, który zawarł umowy ze wszystkimi głównymi liniami amerykańskimi, od których odkupuje pozostawione walizki, czyści je i ich zwartość, doprowadza do stanu używalności, po czym sprzedaje na specjalnych aukcjach poszukiwaczom okazji.
Autor: Jarosław Mojzych
Żródło: The Telegraph
30.7.2015