booking.com
Upadek Alfa Star

Małe biuro podróży

Od upadku Alfa Star upłynęło już trochę czasu, co pozwala na wstępne podsumowanie jego skutków. Chyba pierwszy raz, bankructwo znanego i, w dość powszechnym postrzeganiu, dużego touroperatora zakończył się tak małym rezonansem w opinii publicznej. Owszem, w pierwszych dniach głośno było o problemach turystów, którym nagle przerwano wypoczynek, nakazując powrót do kraju, ale bardzo szybko wszystko ucichło. Dziś temat właściwie nie istnieje. Powód wydaje się jasny. Alfa Star nie była tak dużym i istotnym biurem podróży, jak mogłoby się wydawać i jakim naprawdę jeszcze niedawno była. Przedstawiciele firm konkurencyjnych, ważne osoby z Itaki, Rainbow Tours, a także innych firm, nad sprawą szybko przeszli do porządku dziennego, uznając, że właściwie nie ma o czym mówić. Alfa Star miała mało klientów, operowała głównie na nieatrakcyjnym dziś rynku egipskim, była niewłaściwie zarządzana, nie potrafiąc w odpowiednim momencie zareagować na zmiany zachodzące w turystyce i, po prostu, upadła. Tak jak zdarzyć się to może każdej firmie, jeśli jej zarząd nie sprosta wymogom sytuacji.

Bankructwo Alfa StarRzeczywiście, rola Alfa Star w ostatnich latach bardzo mocno spadła. W pierwszym dziesięcioleciu obecnego wieku, była jedną z najpoważniejszych firm turystycznych. Odgrywała wiodącą rolę w organizacji wyjazdów do Egiptu, próbując także rozszerzyć swą ofertę o inne kierunki. Problemy wynikające z sytuacji politycznej w świecie arabskim, zamieszki, przybierające formę niemal wojny domowej w Egipcie, musiały jednak negatywnie wpłynąć na efektywność działalności Alfa Star. Choć już wcześniej napływały informacje o malejących obrotach tej firmy, to jednak wszystko stało się jasne w chwili ogłoszenia upadku. Nieco zaskakujące były stosunkowo niewielkie rozmiary grupy osób poszkodowanych... Za granicą przebywało zaledwie 1500 turystów. W sierpniu!  W szczycie sezonu.  Alfa Star naprawdę stawała się firmą małą. Nic dziwnego, że wspomniani ważni przedstawiciele, ważnych firm, z pewnym lekceważeniem odnieśli się do tego co po Alfie pozostało, twierdząc, że nie bardzo jest czym się dzielić – liczba klientów do przejęcia jest mała i dla nich nieistotna.

W branży turystycznej nie brakuje ludzi twierdzących, że już od dawna przewidywali upadek Alfa Star, że przestrzegali przed nadchodzącymi problemami i – ci którzy są agentami – zapowiadali rezygnację ze sprzedaży ofert tej firmy.

Kryzys i inwestycje

Czarne chmury nad Alfą zbierały się zapewne już od lutego 2011 roku, czyli od dnia wybuchu rewolucji w Egipcie, ale początkowo nie były dostrzegalne. W tym czasie panował w turystyce kryzys (nie tylko zresztą tam), którego apogeum przypadło na rok następny, pamiętny z powodu serii bankructw ogłoszonych przez kilkanaście biur podróży. Alfa Star okres ten przetrwała, z pewnością jednak nie bezboleśnie. Ucierpiały wtedy wszystkie biura turystyczne – w większym lub mniejszym stopniu. Te z silniejszym zapleczem finansowym dały sobie radę lepiej, pozostałym zaczęło się żyć gorzej. Prawdopodobnie w tej drugiej grupie wylądowała Alfa.

Jednak w roku 2014 właściciele firmy zdecydowali się wykonać krok do przodu. Ogłosili zamiar wejścia na giełdę, zmienili jej profil prawny – w miejsce spółki jawnej powstała spółka akcyjna. Jakby tego było mało, prezes, a zarazem jeden z głównych właścicieli firmy, poinformował o uruchomieniu własnej linii lotniczej, co jednak branża przyjęła z bardzo dużym dystansem. Pojawiły się liczne głosy ważnych osób, krytycznie oceniających posunięcie prezesa Alfy, nie dających mu żadnych szans powodzenia. Jak się okazało – mieli rację. 4YOU Airlines, bo tak nazywały się nowe linie lotnicze, nie przetrwały sezonu letniego, kończąc swe istnienie na początku września 2014.

Jednak sama Alfa Star nadal trwała, publikując na koniec roku sprawozdanie finansowe, w którym widniał – niewielki wprawdzie – ale zysk. Na początku roku 2015 pojawiła się informacja o zakupie akcji Alfy Star przez silną egipską korporację turystyczną – Travco, co znacząco powinno umocnić pozycję biura. Jednak tak się nie stało. Zaczęły napływać sygnały o konfliktach pomiędzy starymi i nowymi właścicielami, co jeszcze bardziej odsuwało agentów, a zarazem i klientów, od oferty Alfa Star. Dane finansowe po pierwszym półroczu były druzgocące. Strata 12 milionów złotych przy obrocie wynoszącym 48 milionów! Puste, niesprzedane miejsca i wysokość dopłat do klientów, musiały być dla szefów Alfy koszmarem.

Hamed El Chiaty, prezes Travco, parę tygodni po zorganizowanym w połowie sierpnia posiedzeniu nowej rady nadzorczej, postanowił wycofać się z interesu. Perspektywy rozwoju firmy okazały się niewystarczające i wyłożenie gotówki na pokrycie dotychczasowych strat i dalsze inwestycje byłoby nieopłacalne, a okres zwrotu, przy sporym ryzyku, musiałby być nierozsądnie wydłużony. W takiej sytuacji zarząd Alfa Star stracił wszelkie nadzieje na uratowanie spółki i nie mając żadnego wyboru, ogłosił jej upadłość.

Mniej dostawców

Bankructwo Alfa Star jest bardzo złą wiadomością. Dla wszystkich. Właściwie zadowoleni mogą być wyłącznie bezpośredni konkurenci, czyli ci mniejsi organizatorzy wyjazdów, dla których ważnym kierunkiem jest Egipt. Mają szansę na pozyskanie grupy nowych klientów. Dla potentatów, upadek Alfy nie ma większego znaczenia.

Poszkodowani są wszyscy pozostali. Nie tylko, co oczywiste, pracownicy Alfa Star, tracący nagle zatrudnienie, ale także agencyjne biura podróży i klienci.

Alfa Star w przeszłości była firmą rodzinną, założoną i prowadzoną przez rodzeństwo Izabelę i Krzysztofa Strzylaków, w której różne funkcje pełnili inni członkowie tej rodziny. Przez wiele lat funkcjonowała jako spółka jawna, co w turystyce wyjazdowej jest prawdziwym ewenementem. Jej oferta stanowiła uzupełnienie i konkurencję wobec przygotowywanej przez inne firmy turystyczne.

Rynek organizatorów wyjazdów zagranicznych, w ostatnich latach szybko się zawęża. Po pamiętnym roku 2012, ich liczba drastycznie spadła. Jeszcze 6-7 lat temu, ważnych touroperatorów było kilkunastu. Może nawet dwudziestu. Teraz jest ich zaledwie kilku. Coraz trudniejsza staje się sytuacja agentów, którzy już dziś bezradni swym brakiem zorganizowania, w jeszcze większym stopniu zdani będą na łaskę i niełaskę touroperatorów. Możliwość sprzedaży ofert turystycznych, czyli zarabiania na życie, stanie się prawdziwym przywilejem zależnym od decyzji podejmowanych przez dostawców, którzy bez skrępowania mogą zaostrzać wymogi, podnosić limity sprzedaży, obniżać prowizje, wiedząc, że znikąd nie muszą obawiać się zagrożenia.

Alfa Star i agenci

Wypadnięcie z rynku touroperatora, zwłaszcza tak ważnego jakim jednak była Alfa Star, musi przynieść negatywne konsekwencje dla firm zajmujących się sprzedażą. Jeszcze w trakcie kwietniowych targów turystycznych w Warszawie, prezes Alfy zapowiadając rozwój firmy, informował o swym otwarciu na agentów, podkreślając ważność roli jaką mają spełniać w realizacji jego planów. Jest całkiem naturalne, że pragnący wyjść z opresji touroperator wyciąga rękę do agentów, upatrując w nich swej szansy. Ale jest to także szansa dla agentów, mogących w ten sposób nieco osłabić dyktat potentatów, z którymi dyskutuje się bardzo trudno. Bankructwo Alfy oznacza utratę takiej szansy, a zważywszy na liczbę pozostałych touroperatorów, o kolejne będzie coraz trudniej.

Zapewne sporo racji mają ci, którzy przyczynę upadku diagnozują w sposób prosty: niewłaściwe zarządzanie, niedostosowanie firmy do potrzeb zmieniającego się rynku. Być może istniała możliwość takiego prowadzenia spółki, które diametralnie odmieniłoby jej losy. Musi jednak dziwić postawa właścicieli części biur agencyjnych, którzy już  w zeszłym roku podkreślali swój dystans wobec oferty Alfa Star, anonsując rezygnację z jej sprzedaży lub, przynajmniej, z zachęcania do niej klientów. Zachowywali się tak jakby  nie zdawali sobie sprawy z działania przeciwko własnemu interesowi. Chociaż Alfa Star rzeczywiście upadła, to jednak stało się to rok później i nie wiadomo jaki udział w tym mieli odmawiający współpracy agenci. Zapewne niewielki, trudno jednak pozbyć się wrażenia samospełniającej się przepowiedni.

Alfa Star i turyści

Najbardziej poszkodowaną grupą są turyści, korzystający z usług biur podróży. Zawężenie rynku dostawców daje im większe pole swobody. Teraz mogą więcej. Sytuacja taka zwykle oznacza pogorszenie warunków zakupów. Nastąpi dalsze ujednolicenie cen, oczywiście na wyższym poziomie, a wybór ofert zależał będzie od decyzji podejmowanych przez niewielką grupkę najważniejszych touroperatorów.

Wbrew pozorom, nie ma żadnych korzyści z takiej konsolidacji rynku dostawców. Nie można cieszyć się z jego „oczyszczania”, z pozostania tylko najlepszych, najpewniejszych i najbardziej renomowanych firm, wyjazd z którymi nie wiąże się z żadnym zagrożeniem. Może być raczej odwrotnie. Dla potężnych organizatorów już teraz pojedynczy klienci nie mają większego znaczenia. Chociaż, oczywiście, dbają o swą opinię i starają się wszystko przygotować możliwie jak najlepiej, to mała grupa niezadowolonych turystów, nie robi większego wrażenia. Spadek liczby dostawców jeszcze bardziej umocni firmy, które pozostały, da większe poczucie bezalternatywności. Nie można zapomnieć także o tym, że żadne z biur podróży, nawet zaliczane do europejskich, czy światowych potentatów, nie daje gwarancji swego wieczystego istnienia. Zbankrutować może każde.

Na szczęście, życie nie uznaje próżni, dlatego można liczyć na to, że Alfa Star zastąpi ktoś inny. Już teraz na rynek coraz silniej wkraczają tanie linie lotnicze, których rola w organizacji wyjazdów wakacyjnych może wzrosnąć. Na razie jest dość ograniczona, sprowadza się przede wszystkim do organizacji samych przelotów (choć nie tylko) i jest niedoceniana przez osoby przyzwyczajone do kupowania pełnych pakietów, z obsługą mówiącego po polsku pilota, ale z czasem sytuacja będzie się zmieniać i nie zagrozi nam quasi-monopol wąskiej grupy biur podróży.

 

Autor: Jarosław Mojzych

14.9.2015

 

Powrót do STRONY GŁÓWNEJ