W Tajlandii
W kwietniu, brytyjskie małżeństwo sześćdziesięciolatków, odpoczywających wraz z czterdziestoparoletnim synem w tajskim kurorcie Hua Hin, położonym na wybrzeżu Zatoki Tajlandzkiej, padło ofiarą brutalnego pobicia przez miejscowych bandytów. Dwa lata wcześniej, dwoje młodych backpackersów, także z Wielkiej Brytanii, zostało zamordowanych przez, pracujących w Tajlandii, dwóch robotników z Birmy (w wyniku późniejszego procesu, obydwu skazano na karę śmierci).
Władze Tajlandii przykładają ogromną wagę do utrzymania wizerunku kraju jako przyjaznego turystom i z wielką determinacją zwalczają wszelkie przejawy bandytyzmu. Jak widać, nie zawsze im się to udaje.
Jeszcze w tym samym 2014 roku, w którym doszło do bestialskiego zabójstwa pary Anglików (dziewczyna została także zgwałcona), wydano książkę „Thailand: Deadly Destination” („Tajlandia: Śmiertelna Kraina”), przedstawiającą Tajlandię jako najbardziej niebezpieczny kraj świata(!), pełen wypadków autobusowych, kolejowych, promowych, samochodowych, motocyklowych, z częstymi morderstwami, atakami nożowników, niewyjaśnionymi przypadkami śmierci, wieloma samobójstwami, wypadkami podczas nurkowania, rabunkami i incydentami wynikającymi z nadużywania alkoholu i narkotyków.
Kwietniową napaść na trójkę Anglików zarejestrowała kamera monitoringu, a film szybko znalazł się w sieci. Rada Turystyki Tajlandii (Tourism Authority of Thailand) pospieszyła z zapewnieniami, że kraj pozostaje w pełni bezpieczny, całe zdarzenie miało charakter incydentalny, a jego przyczyną była nadmierna dawka alkoholu spożytego przez napastników, zresztą szybko ujętych przez policję.
Na początku kwietnia ubiegłego roku, w Tajlandii odwołano stan wyjątkowy, chociaż władzę nadal sprawują wojskowi i pewne ograniczenia swobód obywatelskich pozostały utrzymane – zakazane jest organizowanie zgromadzeń o charakterze politycznym. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie widzi obecnie większych zagrożeń na terenie Tajlandii, zalecając jedynie zwiększoną ostrożność. Brytyjskie Foreign Office, mimo incydentów, które dotknęły obywateli tego kraju, wyraża podobną opinię, uznając Tajlandię za kraj bezpieczny, z wyjątkiem niewielkiego rejonu na południu, w pobliżu granicy z Malezją.
Mimo wysiłków zmierzających do zbudowania obrazu Tajlandii jako kraju przyjaznego turystom, nie stał się oazą wolną od przestępczości. Ofiarami padają także cudzoziemcy. Najczęstsze są kradzieże i rabunki. Chociaż zdarzają się także przestępstwa o podłożu seksualnym i „nieprowokowane ataki” – również w regionach turystycznych: Koh Samui, Koh Phangan i Koh Tao (tu dwa lata temu zamordowano parę backpackersów), a także w prowincji Krabi, będącej punktem wypadowym na wiele wysp Tajlandii.
Szczególnie często do przestępstw dochodzi w trakcie comiesięcznych, głośnych i znanych tu imprez, nazywanych Party Przy Pełni Księżyca, w barach nocnych. Zaleca się ostrożność przy przyjmowaniu od nieznajomych poczęstunków w klubach i barach, zwłaszcza na Koh Samui, w Pattayi i Koh Phangan, gdzie zanotowano kilka przypadków użycia „pigułek-gwałtów”.
Sporo do życzenia pozostawiają warunki, w jakich trzymane są tu, dla celów turystycznych, dzikie zwierzęta. Niedawno, słoń zaatakował najpierw swego opiekuna, a następnie brytyjskiego turystę, który w rezultacie poniósł śmierć.
Z kolei, w zeszłym roku na czołówkach wiadomości z Tajlandii, pojawiła się informacja o turyście z Kuwejtu, który skoczył na bungee na wyspie Pukhet. Niestety, uchwyt na kostce, do którego przywiązana była lina, puścił, co turysta przypłacił życiem.
Tajlandii, ostatnio, przytrafiło się także kilka innych nieszczęść. W kwietniu zeszłego roku, na płynącym z Krabi na Phuket promie wybuchł pożar. Prom zatonął. Jedna osoba zginęła. W styczniu 2013, brytyjski turysta przypadkowo zginął, trafiając na uliczną strzelaninę pomiędzy walczącymi ze sobą gangami.
Często wspominane „szczególne środki ostrożności” w Tajlandii oznaczają uważne przyglądanie się temu co dzieje się na ulicy, unikanie demonstracji i słuchanie na bieżąco lokalnych wiadomości.
Chociaż MSZ nie ostrzega przed atakami terrorystycznymi, to Tajlandia nie jest światowym wyjątkiem. Zagrożenie ocenia się jako wysokie. Zdarzały się tu już wcześniej zamachy w miejscach ważnych dla turystów. W Bangkoku - w 2015 i 2012 roku, na Koh Samui w 2015 i w Chiang Mai w 2010. W ubiegłym roku doszło do trzech ataków bombowych w Bangkoku, w tym jeden, sierpniowy, miał miejsce w samym centrum miasta, opodal świątyni Erawan. W kwietniu 2014 australijskie służby bezpieczeństwa ostrzegły przed planowanymi przez ekstremistów, zamachami na turystów, w południowych, przygranicznych prowincjach. Jak dotąd, do niczego nie doszło, ale lepiej unikać tego rejonu.
Pamiętać trzeba także o miejscowych zwyczajach. W żadnym wypadku nie wolno krytykować króla Tajlandii, ani nikogo z jego rodziny. Za obrazę majestatu grozi kara więzienia powyżej 15 lat. Niedawno za takie przestępstwo skazano cudzoziemców.
Nikomu chyba nie trzeba przypominać jak w Tajlandii traktowane są osoby przyłapane z narkotykami. Za niewielką ilość narkotyków idzie się do więzienia. A więzienia w Tajlandii w niczym nie przypominają tego, w którym osadzony jest norweski bandzior Anders Breivik, ostatnio wygrywający proces o to, że w swym więziennym apartamencie czuje się zbyt samotnie. W Tajlandii wygląda to inaczej, chociaż faktem jest, że tam nikt nie skarży się na samotność. Cele są wystarczająco gęsto wypełnione. Nie tylko nie ma dostępu do internetu, ale bardzo ograniczone są możliwości korzystania z opieki medycznej. Niektórzy zatrzymani, nie przeżywają wyroku. Złapanie na lotnisku, z narkotykami zaliczanymi do Klasy A, oznacza karę śmierci. Zagraniczne placówki dyplomatyczne (w tym polska) nie mają żadnej możliwości udzielenia pomocy w poprawie losu zatrzymanych.
Tajlandia nie jest wolna od niebezpiecznych zdarzeń i wypadków. Nie da się także wykluczyć, że coś złego zdarzy się w przyszłości. W porównaniu jednak z wieloma innymi krajami, warunki dla turystów są tu bardzo dobre. Warto pamiętać, że do Tajlandii, co roku na wypoczynek przylatuje 25 milionów osób! W takiej skali, pojedyncze wypadki nabierają innego znaczenia. Jest ich naprawdę niewiele. Za to Tajlandia zachwyca wspaniałą przyrodą, krajobrazem, ciepłymi morzami, zabytkami i – mimo wspomnianych incydentów – zamieszkiwana jest przez bardzo przyjaznych ludzi.
Z Polski do Tajlandii przyjeżdża na odpoczynek kilkanaście tysięcy osób rocznie. Jest to kropla w morzu innych turystów (samych Brytyjczyków jest tam milion). Jednak biura podróży w Tajlandii upatrują swej szansy. Aż 23 firmy turystyczne ma w ofertach tam pobyty. Część z firm uruchamia bezpośrednie połączenia czarterowe. Ceny wycieczek zaczynają się od 3000 zł.
Do Tajlandii polecieć można także organizując sobie podróż samodzielnie. Wystarczy poczekać na promocje biletów lotniczych. I chociaż najtańsze są - z reguły - linie lotnicze rosyjskie i ukraińskie, to niekoniecznie lecieć trzeba właśnie nimi. Promocyjne akcje sprzedażowe prowadzone są także przez bardziej prestiżowych przewoźników.
Za to, ze znalezieniem zakwaterowania w Tajlandii nie powinno być w ogóle żadnych problemów. Odpoczywać można w części kontynentalnej lub na jednej z licznych wysp. A którą wyspę wybrać?
Autor: Jarosław Mojzych
Żródło: The Telegraph
4 maja 2016