booking.com
Hotelowy portier i żółte Ferrari
Hotel i Ferrari

Właściciel wartego 300 tysięcy dolarów Ferrari podał do sądu hotel na Florydzie, zarzucając, że pracownik hotelowy, zajmujący się odprowadzaniem samochodów gości na parking, wręczył kluczyki przypadkowemu człowiekowi, który chciał zrobić wrażenia na swojej dziewczynie.

James „Skip” Fowler (73 lata) zaparkował swój samochód – żółty Ferrari 458 Italia Spider, rocznik 2014, przed hotelem Vinoy Renaissance St. Petersburg Resort & Golf Club, a sam udał się na konwencję prawników.

Samochód stał na parkingu ponad 12 godzin, gdy około północy pojawił się 28-letni Levi Miles, ze swą 24-letnią dziewczyną Chloe Rimmer. Miles podszedł do portiera z żądaniem wydania kluczyków, a poproszony o bilet, powiedział, że zostawił go wewnątrz samochodu i, że zaraz przyniesie. Oczywiście, tego nie zrobił. Portier szybko o sprawie zapomniał, tym bardziej, że poczuł się urażony tym, że nie otrzymał napiwku.

Levi i Chloe nie najeździli się długo. Pół godziny po wyjeździe spod hotelu zatrzymała ich policja z powodu braku tylnego światła. Kierowca miał spore kłopoty z opuszczeniem auta, a na środku konsoli, policjanci dostrzegli kokainę. Z kolei dziewczyna miała w torebce marihuanę.

Levi wyjaśnił, że chciał zaimponować Chloe, którą właśnie poznał w hotelu i, gdy ta zapytała czy Ferrari jest jego, bez wahania potwierdził. Zamierzał pojeździć parę godzin, po czym samochód by zwrócił. Uważał, że nie można mu zarzucić kradzieży, bowiem kluczyki wręczył mu portier hotelowy. Może odpowiadać jedynie za posiadanie kokainy, a jego dziewczyna – marihuany.

Właściciel samochodu oskarżył zarówno hotel, jak i portiera, zarzucając im znaczne niedbalstwo. Poinformował, że musiał wydać poważne sumy pieniędzy na przegląd samochodu i naprawę i oczekuje odszkodowania za utratę wartości pojazdu, która w jego przekonaniu – w wyniku tej nieautoryzowanej przejażdżki – nastąpiła.

 

26 stycznia 2018

 

Powrót do STRONY GŁÓWNEJ

Zamknij X
REKLAMA