booking.com
Linie lotnicze i ich eksperymenty
Strefy bez dzieci w samolocie

Przed miesiącem, George i Amal Clooney wybrali się w podróż ze Stanów Zjednoczonych do Londynu zabierając ze sobą dzieci – dwoje bliźniaków mających sześć miesięcy. Zaraz po wejściu na pokład wręczyli współpasażerom pierwszej klasy słuchawki izolujące od hałasu i pisemne przeprosiny za ewentualne zakłócenia spokoju, których źródłem mogłyby ich dzieci.

Nie zawsze jednak podróże przebiegają tak gładko. Nawet w pierwszej klasie (a może zwłaszcza tam). W zeszłym roku, znana w Stanach blogerka modowa, Arielle Noa, poskarżyła się na Instagramie, że obsługa pokładowa nakazała jej przeniesienie się na tył samolotu, z powodu zgłaszanych przez pasażerów pierwszej klasy zażaleń na płaczące dziecko.

Często zdarza się, że zasobni klienci linii lotniczych, mogący sobie pozwolić na bilety w „First Class”, kupują je tylko po to, żeby mieć więcej miejsca dla swych pociech. Z drugiej strony, są też tacy, którzy decydują się na znaczny dodatkowy wydatek właśnie z powodu chęci uniknięcia niedogodności związanych z podróżowaniem w klasie ekonomicznej, a w szczególności siedzenia w pobliżu płaczących dzieci.

Niezależnie od tego jaką klasą podróżują rodzice powinni jednak zrobić zawczasu odpowiednie przygotowania. Nie każdego stać na kupienie, wzorem Clooneyów, wyciszających słuchawek dla wszystkich współpasażerów, ale wręczenie sąsiadom zatyczek usznych byłoby miłym gestem, przynajmniej poprawiającym nastrój.

Większość linii lotniczych nie ma spisanych reguł obowiązujących pasażerów podróżujących z dziećmi w pierwszej klasie (wyjątkiem jest Malaysia Air, która po prostu całkowicie zakazała zabierania niemowląt do pierwszej klasy). Jednak pojawiają się próby znalezienia rozwiązań, które wyszłyby naprzeciw oczekiwaniom wszystkich.

Arabskie linie Etihad na długich dystansach oferują „latającą nianię”, czyli odpowiednio przeszkoloną osobę, której zadaniem jest opieka nad dziećmi. Zajmowanie ich zabawami, grami, usypianie. Niczym w przedszkolu, albo w żłobku.

Z kolei indyjski przewoźnik IndiGo wydzielił specjalne strefy na pokładzie, wolne od dzieci, w których przebywać mogą wyłącznie osoby mające nie mniej niż 12 lat.

Właściciel firmy Virgin Group, Richard Branson, powiedział kiedyś, że jego celem jest utworzenie na pokładach samolotów Virgin, „dziecinnych klas”. Byłaby to wydzielona część kabiny, w której podróżowałyby dzieci w towarzystwie opiekunek. Podjął już w tej sprawie rozmowy z władzami lotnictwa cywilnego. I jedynym problemem okazało się to, ze w przypadku niebezpieczeństwa i awaryjnego lądowania, dzieci uciekałyby w jednym kierunku, a ich rodzice w przeciwnym. Dlatego pomysł z „dziecinnymi klasami” musi jeszcze poczekać.

 

29 stycznia 2018

 

Powrót do STRONY GŁÓWNEJ