booking.com
Piloci samolotów i problemy alkoholowe

Incydent

Niedzielny wieczór 28 października. Na lotnisku Heathrow w Londynie do mikrobusu przewożącego załogi samolotów wsiada Katsutoshi Jitsukawa – pilot samolotu Boeing 777, który ma go poprowadzić na trasie z Londynu do Tokio. Kierowca mikrobusu wyczuwa od pilota alkohol. Zawiadamia policję. Po sprawdzeniu, okazuje się, że Jitsukawa ma 0.19 promila alkoholu we krwi, przekraczając w ten sposób dziewięciokrotnie dozwolony w Wielkiej Brytanii limit dla pilotów wynoszący 0.02 promila. W Polsce kierowcy samochodów mogą mieć 0.20. Lot do Tokio został opóźniony o 69 minut.

Piloci i alkohol

Linie Japan Airlines, których pracownikiem był pilot, przeprosiły za incydent, zapewniając, że „podjęte zostaną środki, które zapobiegną powtórzenie się podobnej sytuacji w przyszłości”. Pilot stanie przed sądem w Wielkiej Brytanii.

Zdarzenie wzbudziło dyskusję na temat zagrożeń alkoholowych w środowisku pilotów samolotów pasażerskich. Pojawiły się pytania na ile przypadek z lotniska Heathrow miał charakter incydentalny, a na ile istnieje jakiś realny z tym problem. W 2012 roku na ekrany kin wszedł głośny film „Lot” z Denzelem Washingtonem, którego bohaterem jest pilot lądujący uszkodzonym - w wyniku ścięcia skrzydłem wieży kościoła – samolotem, ratując życie 96 (sic!) pasażerom. Okazuje się jednak, że kapitan jest pijakiem. Film nie został oparty na faktach, jego treść wymyślił scenarzysta, co jednak nie oznacza, że przypadek pilota z Japonii był wyjątkowy.

W 2016 roku, Carlos Robert Licona musiał opuścić samolot linii United Airlines, przygotowany do lotu z Glasgow do New Jersey, z powodu podejrzenia o nietrzeźwość. Alarm wszczął ochroniarz, który wyczuł alkohol w trakcie standardowej procedury kontroli bezpieczeństwa. Licona tłumaczył, że poprzedniej nocy wraz z kolegami wypił trochę alkoholu. Po upływie kilkunastu godzin we krwi nadal zostało go na tyle dużo, aby przekroczyć dopuszczalny limit dwukrotnie.

W 2002, piloci samolotu America West Airlines mającego lecieć z Miami do Phoenix otrzymali polecenie powrotu do terminalu po tym, gdy do ich szefów dotarło doniesienie, że są pijani. Dwóch pilotów zostało uznanych winnych przestępstwa prowadzenia samolotu pod wpływem alkoholu.

Sporadycznie dochodziło także do sytuacji, w których pijani piloci powodowali katastrofy. Dwukrotnie w Rosji, w latach 2011 i 2012 doszło do wypadków z ofiarami śmiertelnymi, za które częściowo obwiniono pilotów.

Tego typu wydarzenia przyciągają uwagę opinii publicznej, dobrze sprzedają się w prasie, telewizji, internecie, w rzeczywistości mają jednak charakter marginalny. W Stanach Zjednoczonych w 2015 roku skontrolowano około 12.5 tysiąca pilotów, wybierając ich metodą losową i tylko 10 z nich testu nie przeszło.

W niektórych krajach piloci sprawdzani są rutynowo. W większości jednak kontroli takich nie przeprowadza się. Nie zgadzają się na to związki pilotów, twierdząc, że tego typu – w sumie dość poniżająca – procedura wpływać może negatywnie na stan emocjonalny pilotów, niepotrzebnie ich denerwując. Dlatego podstawowym sposobem na wyłapywanie tych, którzy mimo wypitego alkoholu pojawili się w pracy, gotowi kierować samolotem, jest zdanie się na spostrzegawczość obsługi lotniskowej lub stewardess, a także pasażerów.

Szkodliwy wpływ alkoholu jest znany powszechnie. Wprost trudno sobie wyobrazić, że zdarzają się osoby, którym powierza się życie kilkudziesięciu lub więcej pasażerów, decydujący się na siadanie za sterami będąc „na drinku”. Linie lotnicze za groźny uważają nie tylko stan „wskazujący na spożycie alkoholu”, ale także to co dzieje się później, kiedy już w krwi alkoholu nie ma, a pozostało tylko kiepskie samopoczucie, inaczej mówiąc – kac. Zakłada się, że już po wytrzeźwieniu pilot powinien powstrzymać się od pracy przez co najmniej osiem godzin.

Każda linia lotnicza prowadzi swoją własną politykę dyscyplinarną w stosunku do pracowników. Złapani na pijaństwie piloci są zazwyczaj zawieszani i zależnie od panujących w danym kraju przepisów podlegają prawu karnemu, co kończy się karą pieniężną lub więzieniem.

W 2013 roku Irfan Faiz, pakistański pilot przesiedział dziewięć miesięcy w brytyjskim więzieniu po tym, gdy stwierdzono w jego krwi stężenie alkoholu trzykrotnie przekraczające dozwolony limit. Faiz tłumaczył, że wypił trzy czwarte butelki whisky, 19 godzin przed startem jego samolotu – Airbusa 310 mającego lecieć z Leeds do Islamabadu.

W tym roku, w czerwcu, pilot British Airways dostał wyrok ośmiu miesięcy więzienia z powodu nadmiernie wysokiego poziomu alkoholu we krwi (0.086 promila). Miał lecieć z londyńskiego Gatwick na Mauritius.

Psychiczne aspekty stanu zdrowia pilotów znalazły się pod szczególną obserwacją po katastrofie z roku 2015, kiedy to kapitan samolotu Germanwings celowo go rozbił we francuskich Alpach. Praca pilota wiąże się z pewnymi niedogodnościami sprzyjającymi powstawaniu mentalnych problemów. Spędzanie licznych nocy z dala od domu, stres, zmęczenie. Wszystko to tworzy warunki, w których chęć sięgnięcia po alkohol lub narkotyki rośnie. Po tragedii Germanwings, EASA – Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego w rekomendacjach przekazanych Komisji Europejskiej wyraziła m.in. „potrzebę poddawaniu losowemu testowaniu pilotów na zawartość w organizmie alkoholu i narkotyków”.

Organizacje pilotów nie przyjęły jednak tych zaleceń z zachwytem, zauważając, że alkoholowy problem wśród pilotów nie istnieje, a zdarzające się przypadki stanowią absolutny margines.

 

Autor: Jarosław Mojzych

Źródło: The Telegraph

6 listopada 2018

 

Powrót do STRONY GŁÓWNEJ