Przedsiębiorstwo specjalnej troski
„To jest dzisiaj przedsiębiorstwo, które wymaga jakby specjalnej troski”. „Nie będziemy ratować LOT-u za wszelką cenę”. „Jestem po długiej rozmowie z ministrem skarbu i z prezesem PLL LOT. Nie ulega wątpliwości, że jeśli nie chcemy dalej wrzucać do tej studni bez dna publicznych środków, to jedyną realną alternatywą dla scenariusza ciągle powtarzających się kłopotów jest prywatyzacja”. „Nawet, jeśli będzie to działanie niepopularne, uważam, że najwyższy czas zerwać z doktryną, że LOT to jest firma, którą należy ratować za wszelką cenę, niezależnie od realiów. Tylko dlatego, że nazywa się LOT i że ma piękną tradycję.” To kilka cytatów z wypowiedzi z 2013 roku, premiera rządu, Donalda Tuska.
Więcej tras i większe dochody
PLL LOT ponosił ciągłe straty, wymagał dofinansowania (w 2013 dołożono 400 mln zł) i jedynym sposobem na zaradzenie problemom było, zdaniem ówczesnych władz, jego sprywatyzowanie, co w praktyce oznaczałoby przejęcie przez inną linię lotniczą (później okazało się, że brany pod uwagę mógł być osławiony OLT Express).
Minęło kilka lat. W tym czasie zmieniły się władze spółki. Straty zniknęły. Pojawiły się dochody. W PLL LOT przestano myśleć o likwidacji, a zaczęto o ekspansji. Unowocześniono flotę, uruchomiono nowe połączenia, co roku dodając kolejne. Od początku 2016 roku przybyło ich ponad 60, tak że na koniec 2018, LOT obsługiwał 107 tras.
Jesienią 2019 roku do rozkładu lotów dołączy stolica Indii, Delhi. W ten sposób Indie będą szóstym krajem na kontynencie azjatyckim, do którego będzie można bezpośrednio polecieć z Polski LOT-em. Już teraz dostępne są cztery takie połączenia, a od maja pojawi się piąte: do Singapuru.
Azja jest ważnym kontynentem nie tylko z punktu widzenia turystów, ale także z powodu rozwijającej się współpracy handlowej z przedsiębiorcami z tamtego regionu. LOT liczy na biznesmenów, choć i dla ruchu turystycznego nowe połączenie będzie sporym udogodnieniem. Z krajów europejskich do Indii lata rocznie około 9 mln pasażerów. Rozkład lotów został zgrany z innymi rejsami tak, aby ułatwić przesiadanie się podróżnym lecącym z Pragi, Budapesztu, Brukseli i Hamburga. LOT spróbuje przejąć część ruchu z krajów europejskich. Rejsy wykonywane będą samolotami Boeing 787-8 i 787-9 Dreamliner. LOT współpracował będzie na tej trasie z Air India (tzw. „code share”), z linią, która też należy do sojuszu Star Aliance, co umożliwi łatwe korzystanie z połączeń wewnątrz Indii.
Poza Indiami i Singapurem LOT utrzymuje połączenia azjatyckie z Chinami (Pekin), Koreą Południową (Seul), Japonią (Tokio) i Kazachstanem (Astana). Dla turystów szczególnie ważny jest Singapur i to nie tylko z powodu samej atrakcyjności tego miasta-państwa, ale także ze względu na względną bliskość innych celów turystycznych wypraw: Tajlandii, Malezji, Filipin czy Wietnamu. A także Australii i Nowej Zelandii.
Ale nie tylko Azja znalazła się w obszarze zwiększonego zainteresowania LOT-u. W 2019 roku powstaną nowe połączenia z Norymbergą (jest to ważny port przesiadkowy) i z Kownem. Kowno to trzecie litewskie miasto, do którego latać można LOT-em (po Połądze i Winie). Ponadto wzrośnie liczba rejsów do Los Angeles (sześć tygodniowo) i Tokio (pięć).
Od połowy roku w samolotach LOT-u dostępne będzie wifi. Przede wszystkim w rejsach międzykontynentalnych, ale także w części europejskich. Niestety, nie za darmo. Koszt, w zależności od długości trasy, wyniesie 3-12 euro.
Wyniki finansowe spółki za rok 2018 nie zostały jeszcze ogłoszone. W 2017 roku, zysk z działalności podstawowej wyniósł 288 mln złotych. Po uwzględnieniu dochodów z operacji finansowych (w dolarach jest połowa kosztów LOT-u i tylko 28% przychodów), zysk wyniósł 456 mln złotych brutto, a po zapłaceniu podatku dochodowego: 354 mln zł netto.
W 2018 roku samolotami LOT-u poleciało 8.8 miliona pasażerów, a według planów, w 2019 przebita ma zostać granica 10 milionów. PLL LOT przestał być „przedsiębiorstwem specjalnej troski” …